„Do utraty tchu” na wielkim ekranie

Właściwi decydenci ostatnio dość często wprowadzają do dystrybucji filmy, które jeszcze niedawno gościły na afiszach. Pierwszym przykładem tego trendu niech będzie Incepcja, po raz pierwszy pokazywana w 2010 roku, a ponownie – już w maju 2015. Interesujący jest także fakt, że po oscarowym sukcesie Idy obraz Pawła Pawlikowskiego powtórnie trafił do kin. Takie działanie firm dystrybucyjnych wydaje się być odpowiedzią na potrzeby publiczności. W końcu widzowie, którzy w domowym zaciszu wracają do niedawnego przeboju, zapewne chętnie obejrzą go znów na wielkim ekranie – szczególnie jeśli film ten prezentuje się odpowiednio tylko w sali kinowej. Z kolei ci, którzy przegapili wyróżniony, gorący tytuł, mogą nadrobić zaległości.

Co ciekawe, zjawisko ponownej dystrybucji dotyczy nie tylko naszpikowanych efektami specjalnymi przebojów czy szczególnie atrakcyjnych pod względem komercyjnym tytułów, ale także mniej popularnych, aczkolwiek klasycznych pozycji. W ciągu ostatnich lat firma Vivarto wprowadziła do kin najważniejsze, cyfrowo odnowione dzieła Charliego Chaplina. Pokazom towarzyszył cykl rewelacyjnych afiszy opartych na połączeniu ascetycznych barw i pomysłowych konstrukcji geometrycznych. Przypomniano tym samym, że plakat filmowy był niegdyś cenioną i niemal autonomiczną formą sztuki.

Wymienione czynniki – projekcja klasycznego tytułu w warunkach sali kinowej, zremasterowana wersja i nowy plakat – splotły się przy okazji kilkakrotnie przekładanego powrotu filmu Do utraty tchu na wielki ekran (ostatecznie polska re-premiera odbyła 27 listopada 2015, tydzień przed 85. urodzinami reżysera).

Pierwszy film Jean-Luca Godarda ma dziś status symbolu francuskiej Nowej Fali, fenomenu, który zrewolucjonizował kino. W latach 50. XX wieku krytycy skupieni wokół Cahiers du Cinema, między innymi François Truffaut, Claude Chabrol, Éric Rohmer, Jacques Rivette i Jean-Luc Godard, przygotowali grunt pod zmianę sposobu postrzegania sztuki filmowej. Następnie krytycy sami stanęli za kamerami, żeby sprawdzić swoje postulaty w praktyce. Początkujący twórcy pragnęli zerwać ze zmurszałym, schematycznym kinem starszego pokolenia: chcieli między innymi w swobodniejszy sposób konstruować narrację, unikać ściśle intelektualnego, racjonalnego motywowania działań bohaterów, zwiększając tym samym wpływ przypadku na ich losy. „Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności” – mawiał Godard.

Do utraty tchu (2)
Do utraty tchu (reż. Jean-Luc Godard)

Realizacja śmiałych, awangardowych postulatów była możliwa dzięki zmianom gospodarczym, jakie nastąpiły we Francji pod koniec lat 50. W owych czasach dostęp do odpowiedniego sprzętu filmowego był łatwiejszy niż kiedykolwiek wcześniej. Młodym, ambitnym i na poły odważnym, a na poły pysznym twórcom nie pozostało nic innego, jak tylko samemu stanąć po drugiej strony kamery. W 1959 roku powstał pierwszy obraz zaliczany do nurtu Nowej Fali – 400 batów Françoisa Truffauta (notabene ponownie wprowadzony na ekrany polskich kin w grudniu 2014 roku), a już rok później na afiszu zagościło Do utraty tchu. Ewa Mazierska w publikacji Pasja. Filmy Jean-Luca Godarda przytacza dane, wedle których w ciągu siedmiu tygodni od premiery w samym tylko Paryżu Do utraty tchu obejrzało 260 tysięcy widzów (żaden kolejny obraz Godarda nie powtórzył tego wyniku). Kiedy film został uhonorowany Srebrnym Niedźwiedziem – nagrodą za reżyserię (!) – na festiwalu w Berlinie, było już zupełnie jasne, że rewolucja artystyczna rozgorzała na dobre.

 Przypomnijmy: Michel Poiccard (Jean-Paul Belmondo) wyrusza z Marsylii do Paryża, aby odebrać dług, spotkać się ze swoją niegdysiejszą kochanką (Jean Seberg) i namówić ją na wyjazd do Mediolanu. W podróży mężczyźnie  p r z y d a r z a  się incydent, który znacząco wpłynie na jego losy – zabija policjanta. Czyni to niejako przypadkiem – zgodnie z postulatem twórców Nowej Fali – i nie przejmując się przesadnie, daleki od jakiejkolwiek racjonalnej reakcji, kontynuuje podróż. Na miejscu, w Paryżu, mieście, które – odpowiednio sfilmowane przez Raoula Coutarda – wydawało się być odpowiednią scenerią dla kina noir, bohater przygląda się podobiźnie Humphreya Bogarta, ikonie tego nurtu. Michel nie jest jednak zgorzkniałym detektywem topiącym w alkoholu dawne rozczarowania, a jego fizjonomia i temperament młodzieniaszka oddalają go od doświadczonych przez życie bohaterów kryminałów Chandlera.

Do utraty tchu (4)Do utraty tchu (reż. Jean-Luc Godard)

Godard, jak przystało na krytyka, a więc widza, który poddaje wytwory kina naukowej refleksji, w Do utraty tchu ani przez chwilę nie przestaje świadomie rozważać struktury swojego filmu. Dzięki montażowi wybijającemu z rytmu narracji nie sposób zapomnieć, że kino w swej istocie to ruch i zmienność. Ewa Mazierska w cytowanej publikacji zauważa, że historię przedstawioną w Do utraty tchu spaja głównie muzyka autorstwa Martiala Solala (ścieżkę dźwiękową filmu stanowią utwory jazzowe, w kolejnych dziełach Godarda muzyka będzie już zróżnicowana). Dodatkowo, warstwa audialna została potraktowana w montażowni raczej łagodnie – inaczej niż w kolejnych dokonaniach Godarda, w których reżyser poddał odważnym eksperymentom także i ten segment X Muzy. Reszta jest historią kina.

W kontekście opisanego we wstępie zjawiska należy dodać postscriptum. W reżyserskim dorobku Jean-Luca Godarda widnieją aż 103 tytuły, a on sam do niedawna wciąż pozostawał aktywnym twórcą. W maju 2014 roku w czasie MFF w Cannes odbyła się premiera Pożegnania z językiem, ostatniego dzieła Francuza. Obraz otrzymał Nagrodę Jury (razem z Mamą Xaviera Dolana, co część krytyki odczytała jako symboliczne przekazanie prymatu w świecie X Muzy). Pożegnanie z językiem pokazano w Polsce bodaj tylko na festiwalu Nowe Horyzonty – film nie trafił do regularnej dystrybucji. W kontekście re-premiery Do utraty tchu gorzkim i paradoksalnym jawi się pytanie, jak długo przyjdzie nam czekać na polską premierę ostatniego dzieła wybitnego twórcy Nowej Fali.

Bartosz Marzec

„Do utraty tchu”
FR 1960, 90 min.

reżyseria Jean-Luc Godard | scenariusz Jean-Luc Godard | zdjęcia Raoul Coutard | muzyka Martial Solal | montaż Cécile Decugis | produkcja Georges de Beauregard | obsada Jean Seberg, Jean-Paul Belmondo, Daniel Boulanger, Henri-Jacques Huet, Roger Hanin

Tekst ukazał się na stronie internetowej Ha!artu.

Dodaj komentarz